Przejdź do zawartości

Przejdź do spisu treści

Tam, gdzie wielbłądy i konie wędrują swobodnie

Tam, gdzie wielbłądy i konie wędrują swobodnie

Tam, gdzie wielbłądy i konie wędrują swobodnie

OD NASZEGO KORESPONDENTA Z AUSTRALII

INTERIOR australijski — jakie skojarzenia wywołuje u ciebie to określenie? Skaczące kangury, nielotne emu, czerwone pustynie z wszechobecnym pyłem i skwarne dni? To wszystko prawda, ale kryje się tam również sporo niespodzianek.

Czy słyszałeś, że w Australii żyją ostatnie na świecie stada wielbłądów na wolności, największe tabuny zdziczałych koni i dzikie osły — tak liczne, iż stanowią istną, niespotykaną gdzie indziej plagę? Dzieje przybycia i przetrwania tych odpornych zwierząt to mało znana historia o przystosowaniu do nowych warunków i o sprzeczności interesów. Zwierzęta te są żywym wspomnieniem minionych czasów.

Zbudowane z pomocą wielbłądów

W ciągu ostatnich 40 lat niejeden hodowca z głębi kraju skarżył się tak samo, jak człowiek cytowany w książce The Camel in Australia (Wielbłądy w Australii): „Widziałem dziesięć kilometrów ogrodzenia zniszczonego przez pięć wielbłądów (...) W jednym miejscu nie tylko poszarpały druty, ale też powyrywały słupki”.

Kosztowne ogrodzenie nie stanowi żadnej przeszkody dla długonogiego, potężnego wielbłąda. Ale właśnie dzięki owym silnym nogom zbudowano życiodajne arterie przechodzące przez spieczony środek kontynentu.

Wielbłądy sprowadzone w roku 1860 z Indii wykorzystali odkrywcy Robert Burke i William Wills podczas swej śmiałej przeprawy z południa na północ Australii. Ze względu na wyjątkową siłę i wytrzymałość te zamorskie zwierzęta stały się szczególnie cenionymi towarzyszami pierwszych poszukiwaczy przygód. Okazały się niezwykle ekonomicznym środkiem transportu — dźwigając podczas 800-kilometrowej podróży 300-kilogramowe ładunki, wypijały zaledwie 15 litrów wody.

Dzięki wyjątkowo niezawodnym wielbłądom możliwe było dostarczanie żywności i sprzętu do odległych miast ogarniętych gorączką złota, zbudowanie linii telegraficznej biegnącej w poprzek lądu z Adelaide do Darwin i dokonanie pomiarów pod budowę Kolei Transaustralijskiej łączącej Sydney z Perth. Na obszarze czterech milionów kilometrów kwadratowych zwierzęta te przetarły szlak, który nawet nowoczesnym pojazdem wciąż trudno pokonać.

W roku 1922 pogłowie udomowionych wielbłądów wzrosło do 22 000, ale ponieważ ich zadania przejęły samochody, wiele zwierząt wypuszczono na wolność. Pozostawione własnemu losowi, wędrowały i rozmnażały się w sposób niekontrolowany. Obecnie pustynie Australii zamieszkuje podobno przeszło 200 000 wielbłądów, a według niektórych prognoz w ciągu sześciu lat ich populacja się podwoi.

Ale nie wszystkie żyją na swobodzie. Rzecznik pewnego stowarzyszenia zajmującego się wielbłądami powiedział przedstawicielowi Przebudźcie się!: „Australijskie stada jako jedyne na świecie są zdrowe, toteż co roku niewielką liczbę wielbłądów wysyła się do ogrodów zoologicznych i parków w USA i w Azji”. Miejscowi organizatorzy wycieczek urządzają przejażdżki na wielbłądach, dzięki którym turyści mogą na nowo odkryć dziki interior australijski — gdzie żyją jeszcze inne zwierzęta juczne wypuszczone na wolność.

Co to jest brumby?

W roku 1788 pierwsza flota angielskich statków przywiozła na brzeg Australii więźniów, żołnierzy i konie. Wspólne dzieje ludzi i koni w tym kraju są zarówno romantyczne, jak i tragiczne.

Konie odegrały bardzo ważną rolę w ujarzmianiu dziewiczych terenów — zawoziły pierwszych osadników do najdalszych zakątków kontynentu. Te, które się zabłąkały lub uciekły, wkrótce zaczęły się łączyć w dzikie stada. Przylgnęła do nich nazwa brumbies, pochodząca być może od używanego w Queenslandzie aborygeńskiego słowa baroomby, czyli „dziki”.

Nieokiełznana i nieskrępowana natura tych koni rozpalała wyobraźnię poetów, do których należał między innymi Andrew Barton Paterson (pseudonim Banjo). Za sprawą jego ballady pod tytułem „Człowiek znad Rzeki Śnieżnej” brumby zdobył serca wielu Australijczyków. Zdziczałych koni przybyło po I wojnie światowej, kiedy to obniżyło się zapotrzebowanie na konie rasy waler — wyhodowanej specjalnie na potrzeby Australijskiej Lekkiej Kawalerii i wykorzystywanej przez armię indyjską. Część wierzchowców wypuszczono wówczas na wolność. Obecnie kontynent przemierza jakieś 300 000 dzikich koni.

Podczas tych wędrówek ich kopyta niczym młoty kowalskie tratują delikatną wierzchnią warstwę gleby i niszczą brzegi wodopojów. Gdy nastaje susza, konie zdychają z pragnienia i głodu. W kraju tym, i tak już nadmiernie obciążonym stadami bydła, brumbies stały się nieznośnym brzemieniem. Dlatego też co roku tysiące z nich trzeba odstrzelić. Część przeznacza się do spożycia dla ludzi, a część przetwarza na karmę dla zwierząt.

Jednakże biorąc pod uwagę same liczby, wszelkie rekordy biją spokrewnione z koniem osły. Rozmnażają się szybciej niż dzikie konie i występują na rozleglejszym obszarze niż wielbłądy — lecz zarazem padły ofiarą własnego sukcesu.

„Judaszowe” rozwiązanie

Osły, podobnie jak konie, po raz pierwszy sprowadzono do Australii pod koniec XVIII stulecia jako zwierzęta pociągowe i gospodarskie. Szybko się tu zadomowiły. W latach dwudziestych XX wieku masowo wypuszczano je na wolność i w rezultacie ich pogłowie wzrosło trzydziestokrotnie w stosunku do naturalnych stad dzikich osłów.

Przystosowane do życia na pustkowiu, osły — tak jak wielbłądy — w razie niedoboru wody wstrzymują wydzielanie potu i są w stanie przetrwać, nawet gdy wskutek odwodnienia stracą 30 procent masy ciała. (Sporo innych ssaków ginie po utracie 12-15 procent). Choć wolą się paść na bujnych pastwiskach, potrafią też dobrze sobie radzić, zjadając kolczaste i zdrewniałe rośliny, których bydło by nie tknęło. W latach siedemdziesiątych XX wieku połowę kontynentu przemierzało już ponad 750 000 dzikich osłów. Ponieważ ich rosnące pogłowie zaczęło zagrażać środowisku i hodowli bydła, trzeba było przedsięwziąć środki zaradcze.

W latach 1978-1993 prowadzono kontrolowane odstrzały, w wyniku których tylko w północno-zachodniej Australii uśmiercono przeszło pół miliona osłów. Ostatnio 300 zwierzętom założono nadajniki radiowe w ramach programu zwanego „judaszowym”. Wypuszczono je, aby dołączyły do swych stad, a teraz są śledzone z helikoptera. W rezultacie ich towarzysze zostają odstrzeleni. Kiedy taki „judasz” przyłącza się do innego stada, ono także jest lokalizowane i likwidowane.

„Tego problemu nie da się rozwiązać szybko” — powiedział przedstawicielowi Przebudźcie się! urzędnik zajmujący się w Australii Zachodniej ochroną rolnictwa. „Jeżeli oszczędzimy niewielkie, lecz płodne grupy, w bardzo krótkim czasie osłów znów będzie tyle co w latach siedemdziesiątych” — ostrzegł. „Ludzie często nie rozumieją, dlaczego się je odstrzeliwuje i pozostawia tam, gdzie padły. Nie wiedzą, jak trudno dostępne są te obszary. Nie ma tam dróg, a do większości miejsc można dotrzeć tylko helikopterem. To człowiek spowodował cały ten problem, więc musimy starać się naprawić szkody w sposób możliwie najbardziej humanitarny”.

Wytrzymałe i płodne

Być może wyobrażasz sobie teraz, że w środku Australii niczym na autostradzie stoi gigantyczny korek niechcianych zwierząt jucznych. Ale interior australijski jest niezmiernie rozległy. Zwierzęta wędrują po obszarze wielkości Europy, jednak prawie tak niedostępnym jak Księżyc — o rzeźbie terenu przypominającej poniekąd oba te miejsca. Samo śledzenie stad jest bardzo trudne, nie mówiąc już o sprawowaniu nad nimi kontroli.

W przeciwieństwie do wielu gatunków endemicznych, którym grozi wymarcie, te wytrzymałe i płodne zwierzęta na stałe wpisują się w miejscowy pejzaż. Nie zagrażają im ani drapieżniki, ani choroby, wędrują więc swobodnie po australijskim interiorze!

[Ilustracja na stronie 16]

Na pustyniach Australii żyje na wolności około 200 000 wielbłądów

[Prawa własności]

Agriculture Western Australia

[Ilustracje na stronach 16, 17]

Dzikie konie wędrują skrajem Pustyni Simpsona

[Ilustracja na stronie 17]

Zaprzęg wielbłądów ciągnie ładunek wełny, rok 1929

[Prawa własności]

Image Library, State Library of New South Wales

[Ilustracja na stronie 18]

Spęd dzikich koni — w stylu interioru

[Prawa własności]

© Esther Beaton

[Ilustracja na stronie 18]

Zakładanie nadajnika radiowego „judaszowi”

[Prawa własności]

Agriculture Western Australia