Zafascynowani czarem „złota Północy”
Zafascynowani czarem „złota Północy”
OD NASZEGO KORESPONDENTA Z POLSKI
WYSIADAMY właśnie z pociągu na dworcu kolejowym w Gdańsku — mieście o wielowiekowych tradycjach, którego początki sięgają czasów sprzed naszej ery, kiedy prawdopodobnie była tutaj tylko malutka nadmorska osada. Dzisiaj jest to metropolia tętniąca życiem: tu ruchliwy bar McDonalda, tam gwarny pasaż handlowy. Wszyscy gdzieś się śpieszą. „Spójrz na ten plakat” — zwraca mi uwagę żona. „Zaprasza na niezwykłą wystawę, na którą od dawna czekałam! Mamy trochę czasu, może byśmy ją obejrzeli?”
Wkrótce wchodzimy na piętro renesansowego budynku, do obecnego Muzeum Archeologicznego. Przed nami duża sala — czujemy powiew minionych wieków. Rozpoczynamy fascynującą...
podróż w przeszłość
W sali wystawowej stoją finezyjnie podświetlone gabloty, a na ścianach widnieją mapy, szkice i rysunki, wzbogacone we fragmenty relacji na wpół prawdziwych, na wpół fantastycznych, takich jak poniższa, wysławiająca króla Asyrii:
‛W morzach, gdzie gwiazda przewodnia [północna] stoi w zenicie, karawany jego kupców łowiły szafranowy bursztyn’ — głosi jeden z napisów. „Zobacz”, mówi żona, „to tekst z X wieku p.n.e., wyryty na obelisku w Niniwie”. Zadziwiające! Czyżby bursztyn z okolic Gdańska trafił tam już 3000 lat temu? „Takie są przypuszczenia” — wyjaśnia przewodniczka imieniem Anna i oprowadza nas po wystawie Z bursztynem przez stulecia, zorganizowanej z myślą o turystach i tych wszystkich, których fascynują dzieje, tajemnicze cechy i czar tego osobliwego minerału.
Jak się dowiadujemy, grecki mędrzec Tales z Miletu prawdopodobnie już w VII stuleciu p.n.e. „przyznawał bursztynowi duszę”, pełniącą rolę magnesu, i dlatego przypisał temu kamieniowi własności elektrostatyczne, nazywając go „elektronem”. Natomiast żyjący w I wieku n.e. rzymski historyk Pliniusz Starszy uważał go za „gęsty sok wyciekający z drzew z gatunku sosny”, na co wskazywał wyczuwalny przy pocieraniu aromatyczny zapach. „Co ciekawe, Pliniusz upowszechnił łacińską nazwę succinum, którą w postaci sukcynitu przyjęto w świecie nauki na określenie bursztynu bałtyckiego dopiero w minionym stuleciu” — opowiada nasza informatorka.
„W średniowieczu jednak rychło zapomniano o tych trafnych poglądach i bursztyn, nazywany wtedy w języku mieszkających w tej okolicy
Prusów jantarem, uznawano za wosk mrówek i za skamieniałą ikrę ryb. Dopiero w XVIII wieku rosyjski uczony Michaił Łomonosow rzeczowo opisał genezę tego minerału” — ciągnie Anna. „Jego pochodzenie i dzieje pokazano w tej części ekspozycji”. Zaciekawieni, podchodzimy bliżej, by się dowiedzieć...co to za minerał
Nasza przewodniczka tłumaczy, że bursztyn — nazwa zaczerpnięta z niemieckiego Bernstein, oznaczającego kamień, który się pali * — określa skamieniałą żywicę drzew iglastych i prawdopodobnie liściastych. Zdaniem niektórych uczonych przynajmniej 40 milionów lat temu porastały one dzisiejsze tereny Skandynawii, Bałtyku i północnej Rosji. Kiedy w wyniku ruchów tektonicznych i zmian klimatycznych morze zalało ląd i obficie żywicujący, bursztynodajny las, wtedy bryły żywicy, kawałki pni, żwir, piasek i muł trafiły w zupełnie inne miejsce. „Dokąd?” — pytamy.
„Przejdźmy do tej gabloty” — zaprasza Anna i objaśnia, że według geologów ongiś z obszaru Skandynawii płynęła ku południowi olbrzymia rzeka. Uchodziła do pradawnego morza, tworząc rozległą deltę w rejonie obecnej Zatoki Gdańskiej: od Chłapowa po Sambię. To właśnie w kierunku tej delty woda transportowała żywicę, wspomniane fragmenty pni i muł. W ten sposób powstawała „niebieska ziemia”, czyli osad płytkiego morza, pełen gliny i piasku składającego się w większości z kwarcu i zielonego glaukonitu. Owa ziemia na głębokości od 30 do 120 metrów kryje w sobie mnóstwo bursztynu, jakże trafnie nazywanego „złotem Północy”!
Stojąc przy następnej gablocie, dopytujemy się o jego właściwości. Słyszymy, że jest trochę twardszy od gipsu, ciężar właściwy ma nieco większy od wody, a w wypadku bursztynu pienistego nawet mniejszy. Topi się w temperaturze od 287 do 300°C. Jest kruchy, źle przewodzi ciepło i prąd elektryczny. Przewyższa inne żywice kopalne wyjątkowo dużą zawartością kwasu bursztynowego — od 3 do 8 procent — używanego do produkcji lakierów, barwników i leków. A patrząc na eksponaty, zachwycamy się przebogatą gamą barw: od białej poprzez jasnożółtą aż do brązowej. Przesuwamy się dalej, by obejrzeć bryłki bursztynu noszące...
przedziwne ślady
Jak się uważa, wskutek zmian klimatycznych powstałe na terenie Skandynawii ogromne lądolody przemieszczały się na południe, niosąc z sobą masy bursztynu narażone na rozkruszanie, obtaczanie i naturalne szlifowanie. W rezultacie uległy one rozproszeniu daleko w głąb Polski, gdzie znaleziono nawet duże bryły sukcynitu ze śladami działania lodowca — największa waży 9,75 kilograma. Czy dawne zlodowacenia można łączyć z raptownym ochłodzeniem klimatu w następstwie powszechnego potopu, o którym mówi miarodajne źródło, Biblia? Do wpływu potopu na powstanie bursztynu, na nagłe skamienienie żywicy drzew, zdaje
się nawiązywać pewna legenda kurpiowska. Według niej łzy ginących wtedy ludzi niewinnych utworzyły jantar czysty i przejrzysty, łzy grzeszników — przyciemniony, a łzy bluźnierców — brudny, nie nadający się do użytku. Uczeni jednak wolą przypisywać tej legendzie wątek mityczny.Podchodzimy teraz do gabloty z eksponatami zawierającymi ślady życia roślin: fragmenty listków i kwiatów, owoce, nasiona i drobne gałązki, które dawno temu dostały się do lepkiej żywicy bursztynodajnych drzew. „Te wrostki zwane inkluzjami pozwoliły morfologom oznaczyć przeszło 200 gatunków roślin pradawnego lasu” — słyszymy z ust Anny. Ale w płynnej żywicy uwięzione zostały też małe, ruchliwe zwierzęta, na przykład muchówki i pajęczaki. Co ciekawe, zachowały się do dziś w prawie niezmienionej, trójwymiarowej postaci! Nasza towarzyszka wycieczki nadmienia, że ostatnio podjęto już próby wyizolowania kwasu DNA z komórek ciał owadów zatopionych w bursztynie.
Do osobliwości zbiorów muzealnych należą rzadko znajdowane w „złocie Północy” większe zwierzęta. Toteż zaskakują nas unikatowe zdjęcia prawie kompletnej jaszczurki uwięzionej w bryłce sukcynitu wielkości pudełka zapałek. Ten drugi w Europie tak dobrze zachowany okaz odkryto podobno w 1997 roku na lesistej wydmie nadmorskiej w okolicy Gdańska. W sprawie miejsca tego znaleziska zdania są jednak podzielone. Podziwiając wspaniałe zdjęcia, zmierzamy w stronę wiszącej obok mapy...
bursztynowych szlaków starożytnej Europy
„Na mapie zaznaczono drogi handlowe łączące południe z północą: najstarsze, z epoki kamienia i brązu, oraz młodsze, z epoki żelaza aż po koniec okresu rzymskiego” — powiada informatorka. Od najdawniejszych czasów po bursztyn obficie występujący u wybrzeży Morza Północnego i Bałtyckiego udawali się szlakami wodnymi — przez Morze Śródziemne i Atlantyk — kupcy feniccy i etruscy, dysponujący znakomitą flotą.
Później, od VIII wieku p.n.e., ich monopolistyczną pozycję przejęli Grecy, korzystając z traktów morskich, rzecznych i lądowych. Kiedy po kilku stuleciach w wyniku zmian klimatu zniszczeniu uległa większość północnego wybrzeża bursztynowego, pozostało tylko bałtyckie. Jego zasoby zaczęli odtąd intensywnie pozyskiwać Celtowie i Rzymianie. Rozwinęli ożywiony handel wzdłuż głównego szlaku lądowego, któremu początek dała Akwileja w północnej Italii, będąca na przełomie er wielkim centrum przetwórstwa sukcynitu.
Rzymska droga bursztynowa, długości prawie 1000 kilometrów, wiodła przez Vindobonę (obecny Wiedeń), z odnogą do Karnuntum (dziś Petronell w Austrii), i dalej — już poza terenem cesarstwa rzymskiego — Bramą Kłodzką lub Morawską do Wrocławia, a stamtąd do Gdańska i na Sambię. „Rzecz ciekawa”, wyjaśnia przewodniczka, „jantar był jedynym towarem sprowadzanym do Rzymu w naprawdę dużych ilościach”. Skąd taki popyt? Dyktowała go ówczesna...
moda na bursztyn
Dążąc do przepychu, dwór cesarski wysyłał na północ wyprawy kupieckie i ekspedycje państwowe. Na przykład cesarz Neron kazał ekwicie rzymskiemu sprowadzić mnóstwo sukcynitu do dekoracji igrzysk gladiatorskich. „Znad Bałtyku przywożono do imperium głównie sam surowiec, ale też gotowe wyroby, takie jak figurki zwierząt, wisiorki i naszyjniki, dostępne w faktoriach handlowych i pracowniach bursztyniarskich położonych na szlaku” — słyszymy od Anny. „W miastach rzymskich biegli mistrzowie produkowali z bursztynu prawdziwe arcydzieła”. A co jego sprzedawcy z ziem polskich otrzymywali w zamian?
Srebrne i złote monety, jak te pokazane na wystawie, oraz przedmioty codziennego użytku, w tym luksusowe.Ale wraz z dobrami materialnymi przenikały na północ nowe poglądy i wierzenia. Istnieją naukowe przypuszczenia, że już w pierwszych stuleciach naszej ery jantarowym szlakiem docierało do Polski chrześcijaństwo. Jak wyjawiają wykopaliska, w rejonie Wrocławia, Poznania i Gniezna być może powstały luźne gminy. „Złoto Północy” ze względu na swe zagadkowe właściwości traktowano też jako kamień magiczny, któremu przypisywano cechy amuletów. Miały one przynosić szczęście, chronić przed złym losem, pomagać podczas polowań i walk. Nawiązywały do kultu solarnego, kultu przodków, płodności i zmarłych, co ilustrują wystawione w kolejnej gablocie płaskie tarczki, toporki, figurki męskie i żeńskie.
Modę na bursztyn dyktowała także jego znacząca rola w medycynie ludowej. „Uważano, że zrobione z niego naszyjniki przynoszą ulgę przy dolegliwościach gardła, szyi i głowy, a bransolety pomagają w schorzeniach reumatycznych” — wyjaśnia nasza informatorka. Poza tym zalecano różne maści, balsamy, nalewki spirytusowe i mikstury, o czym przekonujemy się, patrząc na pożółkłe receptury w sąsiedniej gablocie. Nawet dzisiaj środki te znajdują wielu nabywców wierzących w ich uzdrawiającą moc. Głęboko zakorzeniony jest bowiem stary pogląd, jakoby bursztyn był jednym z najskuteczniejszych leków przeciw niemal wszystkim schorzeniom! Długo jeszcze moglibyśmy oglądać historyczną część ekspozycji w Gdańsku, ale pora na...
powrót do teraźniejszości
Podziwiamy więc kunszt i piękno ozdób współczesnych — naszyjników, kolii, medalionów i szkatuł — po czym dziękujemy Annie i wychodzimy. Przed nami główna ulica gdańskiej starówki, pełna sklepów i pracowni z napisami: „Jantar — tutaj najlepszy!”, „Bursztyn najtaniej u nas” albo „Ekskluzywny Bursztyn, Amber, Bernstein”. Ceny wyrobów rozmaite. Żeby nie nabyć falsyfikatu, upewniam się, czy firma posiada specjalny znak towarowy, i kupuję żonie przezroczysty, złotożółty wisiorek z inkluzją roślinną — pamiątkę ze wspólnej wycieczki.
Będąc pod wrażeniem wszystkiego, cośmy widzieli, ulegamy reklamie międzynarodowych targów biżuterii z bursztynu „Amberif 2001” i odwiedzamy tereny wystawowe. Jak czytamy w informatorze dla zwiedzających, targi te są jedynymi w swoim rodzaju na świecie. Prezentują i promują nowe wzory, trendy i techniki w wytwarzaniu bursztynowych cacek. Tu spotykają się producenci, przyszli klienci, dostawcy surowca, projektanci, artyści i naukowcy, dla których jantar oznacza biznes i zarazem pasję życiową. A od mnóstwa przecudnych wyrobów wystawionych na stoiskach naprawdę kręci się nam w głowie!
Mamy nadzieję, że tak jak my jesteś już zafascynowany czarem „złota Północy”. Kiedy następnym razem spojrzysz na biżuterię z bałtyckiego bursztynu, pomyśl o jego uroku „zatopionym” w prastarej żywicy i o Tym, który go stworzył — o Jehowie Bogu. Dawno temu psalmista wykrzyknął: „Jakże liczne są twe dzieła, Jehowo! Wszystkie je uczyniłeś mądrze. Ziemia jest pełna twych tworów” (Psalm 104:24). A może nadarzy ci się okazja przyjechać do Gdańska i znaleźć oryginalny kawałek jantaru na plaży albo zwiedzić kolejne targi „Amberif” lub zobaczyć ekspozycję w nowo otwartym Muzeum Bursztynu?
[Przypis]
^ ak. 11 Po angielsku bursztyn określa się słowem „amber”, które pochodzi z arabskiego ambar i nawiązuje do silnie aromatycznego dymu powstającego podczas palenia się tej skamieniałej żywicy.
[Ramka na stronie 19]
Bursztynowe cacka
Do firmy gdańskich bursztynników przywieziono właśnie surowiec. Najpierw odbywa się sortowanie bryłek jantaru według ich kształtów, wymiarów i właściwości. Zapada decyzja, co z nich da się zrobić, aby wyrób był jak najlepszy, a odpadków możliwie najmniej. Z dostarczonych grudek powstaną bransolety, kolie, naszyjniki i inne ozdoby. Kolejną czynnością jest cięcie bryłek specjalną piłą tarczową na mniejsze kawałki, po czym nadchodzi pora na ich łuskanie w celu nadania im pożądanego kształtu. Potem poddaje się je szlifowaniu, a następnie polerowaniu aż do uzyskania ciepłego, jasnego blasku. Jeżeli gotowe elementy mają utworzyć sznur paciorków lub ogniwka bransoletki, precyzyjnie wykonuje się w nich dziurki, po czym nawleka się je według ustalonych wzorów.
Ale nowoczesne, utrzymane w dobrym stylu i guście bursztynowe cacka oprawia się w srebro i złoto lub łączy z drewnem hebanowym — to prawdziwa, wysokojakościowa biżuteria! Piękne broszki z inkluzjami lub wisiorki z wyrytymi od spodu rysunkami — po oszlifowaniu i wypolerowaniu — osadza się w srebrze, a pierścionki wypełnia jantarowym oczkiem. Aby biżuterii zdobionej bursztynem przydać uroku, wstawia się modny „kamień koniakowy”, czyli bursztyn podgrzewany w autoklawach pod wysokim ciśnieniem, aż do uzyskania odpowiedniej barwy i nieregularnych pęcherzyków powietrza, dających fantastyczne efekty świetlne. Takie wyroby na pewno zaspokoją gusta najwybredniejszych i najbogatszych klientów na całym świecie.
[Mapy na stronie 16]
[Patrz publikacja]
ZATOKA GDAŃSKA
CHŁAPOWO
SAMBIA
GDAŃSK
Wisła
Nogat
Strefa zalegania bursztynu
BAŁTYK
Odra
JACEWO
Wisła
WROCŁAW
BRAMA KŁODZKA
BRAMA MORAWSKA
VINDOBONA (Wiedeń)
KARNUNTUM
SKARBANTIA
AKWILEJA
Dunaj
ADRIATYK
Prawdopodobne miejsca istnienia pierwszych luźnych gmin chrześcijańskich
[Ilustracje na stronie 17]
W żywicy bursztynodajnych drzew uwięzione zostały muchówki i błonkówki
[Prawa własności]
Zdjęcia: P. Raczyński (Uniwersytet Wrocławski)
[Ilustracje na stronie 17]
W bursztynie znaleźć można inkluzje roślinne, takie jak kwiatostan dębu i wątrobowiec
[Prawa własności]
Ze zbiorów Muzeum Ziemi PAN w Warszawie; zdjęcia: E. Kowalska
[Ilustracja na stronie 18]
Bursztynowe klejnoty osadzane w srebrze lub łączone z hebanem zaspokoją gusta najwybredniejszych nabywców
[Prawa własności]
Dzięki uprzejmości firmy DEJWIS z Gdańska