Przejdź do zawartości

Przejdź do spisu treści

Jak to wszystko jest finansowane?

Jak to wszystko jest finansowane?

Rozdział 21

Jak to wszystko jest finansowane?

DZIAŁALNOŚĆ prowadzona przez Świadków Jehowy wymaga oczywiście nakładów pieniężnych. Wznoszenie Sal Królestwa, Sal Zgromadzeń, biur oddziałów, drukarni i domów Betel związane jest z wydatkami, podobnie jak późniejsze utrzymywanie tych obiektów. Drukowanie i rozpowszechnianie publikacji ułatwiających studiowanie Biblii również kosztuje. Jak to wszystko jest finansowane?

Ludzie przeciwni działalności Świadków Jehowy już niejednokrotnie publikowali na ten temat bezpodstawne domysły. Tymczasem zwykłe przeanalizowanie faktów ukazuje, że Świadkowie po prostu finansują się sami. Jak to rozumieć? Większość prac wykonują ochotnicy, którzy ani nie oczekują, ani też nie pragną zapłaty za swe usługi, a wydatki organizacyjne są pokrywane z dobrowolnych datków.

„Wstęp wolny. Żadnych zbiórek pieniędzy”

Już w drugim numerze Strażnicy, z sierpnia 1879 roku, brat Russell oznajmił: „Wierzymy, iż ‚Strażnica Syjońska’ cieszy się poparciem JEHOWY i dlatego nigdy nie będzie prosić ani błagać ludzi o protekcję. Kiedy Ten, który mówi: ‚Moje jest wszystko złoto i srebro gór’, przestanie dostarczać koniecznych funduszów, zrozumiemy, że nadeszła pora na wstrzymanie wydawania tego pisma”. Zgodnie z powyższym stanowiskiem Świadkowie Jehowy na łamach swoich publikacji nie dopraszają się o pieniądze.

Zasada ta odnosi się zarówno do publikacji, jak i do zebrań. Ani w zborach, ani też na zgromadzeniach nie słychać żarliwych wezwań do płacenia składek. Nie chodzi się z tacą na datki, nie wręcza kopert na pieniądze, nie rozsyła się listów nagabujących współwyznawców o wsparcie finansowe. Zbory nigdy nie gromadzą funduszów przez organizowanie loterii fantowej czy pieniężnej. Już w roku 1894, kiedy Towarzystwo Strażnica zaczęło wysyłać mówców podróżujących, podano do ogólnej wiadomości następujący komunikat: „Od samego początku niech dla każdego będzie rzeczą jasną, że nasze Towarzystwo nie upoważnia nikogo do urządzania zbiórek pieniędzy bądź nagabywania o nie ani niczego takiego nie pochwala”.

W związku z tym niemal od zarania współczesnych dziejów Świadków Jehowy ulotki i inne drukowane zaproszenia na ich publiczne zebrania opatrzone są uwagą: „Wstęp wolny. Żadnych zbiórek pieniędzy”.

Na początku roku 1914 Badacze Pisma Świętego zaczęli wynajmować teatry i inne sale i zapraszać publiczność na prezentację „Fotodramy stworzenia”. Była to czteroczęściowa projekcja, trwająca w sumie osiem godzin, na którą składały się przezrocza i filmy, zsynchronizowane z dźwiękiem. Zaraz w pierwszym roku obejrzały ją miliony widzów w Ameryce Północnej, Europie, Australii i Nowej Zelandii. Co prawda niektórzy właściciele teatrów pobierali opłatę za rezerwację miejsc, ale Badacze Pisma Świętego nigdy nie domagali się płacenia za wstęp. Nie urządzano też żadnych zbiórek pieniężnych.

W późniejszym okresie Towarzystwo Strażnica ponad 30 lat użytkowało w Nowym Jorku rozgłośnię radiową WBBR. Prócz tego Świadkowie Jehowy nadawali biblijne audycje wychowawcze, korzystając z usług setek innych radiostacji. Nigdy jednak nie dopraszali się przy tej okazji o pieniądze.

Jak wobec tego uzyskują datki, z których finansują swoją działalność?

Wspieranie dobrowolnymi datkami

Wzór zawarty jest w Biblii. Kiedy obowiązywało Prawo Mojżeszowe, pewne dary składano dobrowolnie. Ofiarowywanie innych było obowiązkiem. Do tej drugiej kategorii należało płacenie dziesięciny, czyli dziesiątej części dochodów (2 Mojż. 25:2; 30:11-16; 4 Mojż. 15:17-21; 18:25-32). Jednakże z Biblii wynika również, że Chrystus wypełnił Prawo i że Bóg położył mu kres, toteż przepisy te nie są dla chrześcijan wiążące. Nie płacą oni dziesięciny ani nie mają obowiązku składać innych datków o określonej wysokości i w narzuconym terminie (Mat. 5:17; Rzym. 7:6; Kol. 2:13, 14).

Chrześcijanie zachęcani są natomiast do przejawiania ducha hojności i szczodrości, a więc do naśladowania wspaniałego przykładu samego Jehowy oraz Jego Syna, Jezusa Chrystusa (2 Kor. 8:7, 9; 9:8-15; 1 Jana 3:16-18). Toteż w nawiązaniu do dawania apostoł Paweł napisał do chrześcijan w zborze korynckim: „Niech każdy czyni tak, jak postanowił w sercu, nie z ociąganiem się albo pod przymusem, gdyż Bóg miłuje dawcę rozradowanego”. Jak wyjaśnił Paweł, wiadomość o powstałej potrzebie stanowiła dla nich okazję do tego, by ‛poddać próbie szczerość swej miłości’. Apostoł dodał również: „Bo jeśli najpierw jest gotowość, jest ona szczególnie przyjemna według tego, co się ma, a nie według tego, czego się nie ma” (2 Kor. 8:8, 12; 9:7).

W świetle powyższego interesująca okazuje się wypowiedź Tertuliana (ok. 155 do ok. 220), który tak pisał o zebraniach urządzanych w jego czasach przez ludzi starających się żyć po chrześcijańsku: „A jeśli jest rodzaj jakiejś kasy, to nie powstaje ona z wpisowego, jak gdyby za sprzedaną religię, ale każdy przynosi umiarkowany datek w oznaczonym dniu miesiąca, albo kiedy chce i o ile chce i może. Nikogo tu nie niewolą, ale każdy swój datek daje dobrowolnie” (Apologetyk, XXXIX, 5). Jednakże w późniejszych stuleciach kościoły chrześcijaństwa chwytały się wszelkich możliwych sposobów zdobywania pieniędzy na finansowanie swej działalności.

Charles Taze Russell nie chciał iść za tym przykładem. Napisał: „Naszym zdaniem wypraszanie pieniędzy różnymi metodami w imieniu naszego Pana jest dla niego nie do przyjęcia, wręcz obraźliwe, i nie zapewnia jego błogosławieństwa ani dawcom, ani wykonywanemu dziełu”.

Brat Russell nie próbował się przypochlebiać osobom dobrze sytuowanym, lecz wyraźnie oświadczył, że zgodnie z Pismem Świętym większość sług Pańskich miała być uboga w dobra tego świata, natomiast bogata pod względem wiary (Mat. 19:23, 24; 1 Kor. 1:26-29; Jak. 2:5). Nie podkreślał, iż do szerzenia prawdy biblijnej potrzebne są pieniądze, lecz skupiał uwagę na tym, jak ważne jest pielęgnowanie ducha miłości, gotowości dawania oraz pragnienia dopomagania drugim, zwłaszcza przez dzielenie się z nimi prawdą. Ludziom dobrze zarabiającym, którzy sugerowali, że dzięki poświęceniu się interesom będą mogli więcej łożyć na dzieło, radził ograniczyć tego rodzaju aktywność, a zaangażować siebie i swój czas w krzewienie prawdy. Takie samo stanowisko po dziś dzień zajmuje Ciało Kierownicze Świadków Jehowy. *

A jak wysokie są datki? Zależy to od osobistej decyzji. Trzeba jednak zaznaczyć, że Świadkowie Jehowy nie myślą o dawaniu tylko w kategoriach materialnych. Na zgromadzeniach okręgowych w latach 1985/1986 rozważano temat „Oddawajmy Jehowie szacunek tym, co mamy wartościowego” (Prz. 3:9, NW). Jak wyjaśniono, chodzi nie tylko o rzeczy materialne, ale również o wkład fizyczny, umysłowy i duchowy.

Już w roku 1904 brat Russell wykazał, że jeśli ktoś w pełni ofiarował się (dzisiaj powiedzielibyśmy: oddał się) Bogu, to „taki dał Panu wszystko, co posiadał”. Odtąd powinien więc „uważać się za szafarza swego własnego czasu, wpływu i pieniędzy i każdy powinien starać się, by użyć, o ile będzie mógł najlepiej, swych talentów na chwałę Mistrza”. Następnie dodał, że człowiek taki — kierowany mądrością z góry — „odpowiednio do codziennego wzrostu jego miłości i gorliwości dla Pana przez znajomość Prawdy i osiągnięcie jej ducha, znajdzie coraz więcej czasu, coraz więcej swego wpływu i coraz więcej środków, jakie posiada, ku służeniu Prawdzie” (Wykłady Pisma Świętego, „Nowe stworzenie”, ss. 420 i 421).

W tamtych latach Towarzystwo założyło tak zwany Fundusz Traktatowy Strażnicy. Co to było? Na odwrocie papieru listowego, używanego niekiedy przez brata Russella, wyłuszczono następujące ciekawe szczegóły: „Fundusz ten powstaje z dobrowolnych ofiar tych, którzy nasycili się i posilili ‛pokarmem na czas słuszny’, dostarczanym wszystkim poświęconym świętym na całym świecie na łamach powyższych publikacji [wydawanych przez Towarzystwo Strażnica], będących narzędziami w ręku Boga.

„Z funduszu tego stale się korzysta, rozsyłając bezpłatnie tysiące egzemplarzy STRAŻNICY SYJOŃSKIEJ oraz TRAKTATÓW STAROTEOLOGICZNYCH, szczególnie przydatnych dla nowych czytelników. Czerpie się z niego również na rozpowszechnianie broszurowej edycji serii BRZASKU, przez co wspomaga się tych, którzy chętnie się zajmują jej rozprowadzaniem, między innymi kolporterów. Ponadto pełni on także rolę ‚funduszu dla ubogich’, umożliwiającego bezpłatne zaopatrywanie tych spośród dzieci Pańskich, które wskutek wieku, choroby albo z innych przyczyn nie są w stanie zaprenumerować STRAŻNICY; jedynym warunkiem jest nadesłanie na początku roku listu lub pocztówki i przedstawienie w nich swego życzenia i swej sytuacji.

„Nigdy nikogo nie prosi się o złożenie datku na ten fundusz — wszelkie wpłaty muszą być dobrowolne. Przypominamy naszym czytelnikom o słowach Apostoła (1 Kor. 16:1, 2) i potwierdzamy je, zaznaczając, że kto może coś dać i daje na krzewienie prawdy, ten z pewnością zostanie nagrodzony pod względem duchowym”.

Ogólnoświatowa działalność Świadków Jehowy, polegająca na rozgłaszaniu dobrej nowiny o Królestwie Bożym, w dalszym ciągu opiera się na dobrowolnych datkach. Składają je nie tylko sami Świadkowie, lecz również wiele innych osób, które interesują się tym chrześcijańskim dziełem i możliwość wsparcia go poczytują sobie za zaszczyt.

Finansowanie lokalnych miejsc zebrań

Każdy zbór Świadków Jehowy ma odpowiednie skrzynki, do których ofiarodawcy składają datki w określonej przez siebie wysokości — jeśli tylko chcą i mogą to uczynić. Nie robi się tego publicznie, toteż inni zazwyczaj nawet o tym nie wiedzą. Rzecz pozostaje między daną osobą a Bogiem.

Nikomu nie płaci się pensji, niemniej utrzymywanie miejsca zebrań wiąże się z kosztami. Aby można było je pokryć, członkowie zboru muszą być o nich informowani. Jednakże już ponad 70 lat temu Strażnica wyjaśniła, że nie należy się dopraszać o datki ani o nie nagabywać — wystarczy proste i rzetelne przedstawienie faktów. W związku z tym na zebraniach zborowych niezbyt często porusza się sprawy finansowe.

Niekiedy wszakże wyłaniają się szczególne potrzeby. Czasem planowane jest odnowienie lub powiększenie Sali Królestwa, ewentualnie zbudowanie nowej. Dla zorientowania się na jakie fundusze można liczyć, starsi proszą nieraz członków zboru o napisanie na kartce papieru, ile każdy z nich przypuszczalnie zdoła ofiarować na ów cel od razu albo w ciągu kilku lat. Dodatkowo mogą poprosić o podanie, jaką sumę poszczególne osoby lub rodziny będą mogły z błogosławieństwem Jehowy łożyć tygodniowo lub miesięcznie. Na kartkach tych nie wpisuje się nazwisk. Nie chodzi tu o zobowiązanie płatnicze, lecz o podstawę do rozumnego planowania (Łuk. 14:28-30).

W Liberii zbór w miejscowości Tarma postarał się o potrzebne fundusze w nieco inny sposób. Niektórzy członkowie zboru doglądali uprawy ryżu na polu pewnego Świadka, natomiast on sam poświęcił cały rok na ścinanie drzew i ręczne cięcie ich na deski, które następnie sprzedano, a uzyskane pieniądze przeznaczono na planowaną budowę. Zbór w Paramaribo w Surinamie musiał co prawda zakupić materiały na budowę Sali Królestwa, ale nie potrzebował pieniędzy na działkę, bo podarowała ją na ten cel pewna siostra, prosząc tylko, żeby jej domek przeniesiono na tyły posesji. Niezmiernie wysokie ceny nieruchomości w Tokio utrudniały tamtejszym zborom nabycie parcel pod Sale Królestwa. Z pomocą przyszło kilka rodzin, które zaproponowały wykorzystanie terenu, gdzie stały ich domy. Zastrzeżono tylko, że w nowo wybudowanej Sali Królestwa udostępni się im mieszkanie na piętrze.

W miarę jak zbory w jakimś rejonie rozrastały się i dzieliły, częstokroć pomagały sobie nawzajem w wystaraniu się o odpowiednie Sale Królestwa. Czasami jednak taki ochoczy duch nie wystarczał. Ceny nieruchomości i koszty budowy rosły tak szybko, że poszczególne zbory nieraz nie potrafiły udźwignąć ciężaru wydatków. Jak temu zaradzić?

Na zgromadzeniach okręgowych pod hasłem „Jedność dzięki Królestwu”, jakie się odbywały w roku 1983, Ciało Kierownicze przedstawiło propozycję wprowadzenia w czyn zasady z Listu 2 do Koryntian 8:14, 15, gdzie zachęcono mających nadmiar do zrekompensowania nim niedoborów u innych, „by nastąpiło wyrównanie”. Dzięki temu mniej zamożni nie mieliby aż tak mało, że przeszkadzałoby im to w podejmowaniu wysiłków w służbie dla Jehowy.

Poproszono zbory, żeby postarały się o skrzynki z napisem „Datki na Fundusz Sal Królestwa”. Wszystko, co by się w nich znalazło, miało być użyte wyłącznie na ten cel. Dzięki pieniądzom zebranym w ten sposób w danym kraju można było pomóc zborom, które pilnie potrzebowały Sali Królestwa, ale nie mogły sobie na nią pozwolić na warunkach stawianych przez miejscowe banki. Staranna analiza wykazała, gdzie są największe potrzeby, i Towarzystwo zaczęło udostępniać owe pieniądze zborom, które koniecznie musiały zbudować albo w inny sposób uzyskać nową Salę Królestwa. W miarę napływania dalszych datków i spłacania pożyczek (w krajach, gdzie było to możliwe) dopomagano następnym zborom.

System ten wprowadzono najpierw w USA i w Kanadzie, a potem w przeszło 30 krajach w Europie, Afryce, Ameryce Łacińskiej i na Dalekim Wschodzie. Do roku 1992 fundusze zebrane zaledwie w ośmiu z tych krajów przyczyniły się do otworzenia 2737 Sal Królestwa, z których korzysta 3840 zborów.

W krajach, gdzie ów system nie został wdrożony i brakowało środków na pilnie potrzebne Sale Królestwa, Ciało Kierownicze podejmowało innego rodzaju starania, by zapewnić pomoc. W ten sposób następowało wyrównanie, dzięki czemu ci, którzy mieli mało, nie mieli za mało.

Rozbudowa Biura Głównego

Działalność prowadzona w Biurze Głównym także wymaga nakładów finansowych. Kiedy po pierwszej wojnie światowej Towarzystwo Biblijne i Traktatowe — Strażnica uznało za korzystne samodzielne drukowanie i oprawianie swych książek, postanowiono zakupić potrzebne urządzenia w imieniu osób prywatnych, będących również sługami Jehowy. Zamiast płacić jakiejś firmie świeckiej za drukowanie książek, Towarzystwo co miesiąc przeznaczało określoną sumę na spłacanie długu za sprzęt. Kiedy wywiązano się z tych zobowiązań, opłaty za większą część publikacji przeznaczonych do rozpowszechnienia obniżono niemal o połowę. Poczynione starania miały służyć popieraniu głoszenia dobrej nowiny, a nie wzbogaceniu Towarzystwa Strażnica.

W ciągu kilku następnych lat stało się oczywiste, że w celu objęcia należytym nadzorem ogólnoświatowego dzieła obwieszczania Królestwa Biuro Główne potrzebuje obszerniejszych obiektów. W miarę rozrastania się organizacji i rozwijania działalności kaznodziejskiej trzeba je było nieustannie powiększać. Po fundusze konieczne do rozbudowy i wyposażenia biur, drukarń oraz innych budynków w Nowym Jorku Towarzystwo nie zwracało się do banków, lecz przedstawiało sytuację braciom. Nie działo się to często — zaledwie 12 razy w ciągu 65 lat.

Nigdy nie upominano się o datki. Obowiązywała zasada dobrowolności. Z kolei pożyczkodawców zapewniono, że w razie nagłej i pilnej potrzeby będą mogli niezwłocznie odebrać swe pieniądze. Towarzystwo starało się więc nie przysparzać w tych sprawach żadnych kłopotów osobom prywatnym ani zborom, które życzliwie udostępniały środki finansowe. Datki Świadków Jehowy zawsze umożliwiały Towarzystwu spłacenie wszelkich pożyczek. Przesyłane dary nie są uznawane za coś oczywistego. Jeśli jest to tylko możliwe, Towarzystwo dziękuje za nie listownie lub w inny sposób.

Koszty związane z funkcjonowaniem organizacji nie są pokrywane z darowizn grupy zamożnych ofiarodawców. Większość datków pochodzi od osób dysponujących skromnymi środkami — spora część ma bardzo niewiele dóbr tego świata. Są wśród nich dzieci, które chcą w ten sposób mieć udział w popieraniu dzieła Królestwa. Serca wszystkich tych ofiarodawców pobudza głębokie docenianie dobroci Jehowy i pragnienie pomagania innym w poznawaniu Jego łaskawych postanowień (por. Marka 12:42-44).

Finansowanie rozbudowy oddziałów

Kiedy w różnych częściach świata obwieszczanie Królestwa nabrało rozmachu, konieczna stała się rozbudowa obiektów użytkowanych przez oddziały Towarzystwa. Nadzór nad tymi przedsięwzięciami sprawuje Ciało Kierownicze.

Na przykład w roku 1978 po zapoznaniu się z propozycjami oddziału w Niemczech dokonano wyboru odpowiedniego miejsca pod zupełnie nowy kompleks architektoniczny. Czy Świadkowie w RFN zdołają pokryć związane z tym wydatki? Dano im taką sposobność. W roku 1984, po zakończeniu budowy w Selters, u zachodniego krańca gór Taunus, tamtejsze Biuro Oddziału doniosło: „Dziesiątki tysięcy Świadków Jehowy — bogatych i biednych, starych i młodych — złożyło w darze całe miliony na sfinansowanie budowy nowych obiektów. Dzięki hojności tych braci udało się zrealizować to przedsięwzięcie bez zaciągania kredytów w świeckich instytucjach i bez popadania w długi”. A poza tym mniej więcej co siódmy Świadek w RFN brał udział w pracach budowlanych w Selters.

W kilku innych krajach warunki gospodarcze lub sytuacja finansowa Świadków Jehowy utrudniały lub wręcz uniemożliwiały wzniesienie pomieszczeń biurowych potrzebnych do kierowania dziełem albo drukarni pozwalającej publikować literaturę biblijną w miejscowych językach. Tamtejszym Świadkom dano sposobność uczynienia tego, co leżało w zakresie ich możliwości (2 Kor. 8:11, 12). Nie powinno się jednak zdarzyć, by rozgłaszanie orędzia Królestwa w jakimś kraju utrudniał brak funduszów, jeśli są one dostępne gdzieś indziej.

Chociaż więc miejscowi Świadkowie czynią wszystko, na co ich stać, w wielu rejonach świata znaczną część środków na budowę obiektów oddziału czerpie się z datków przekazywanych przez Świadków Jehowy w innych krajach. Tak było w wypadku wielkich kompleksów, które ukończono w roku 1987 w RPA, w roku 1990 w Nigerii i w roku 1991 na Filipinach. Z pomocy finansowej korzystano również w Zambii, gdzie w 1992 roku trwała jeszcze budowa przyszłej drukarni. Dzięki takiemu wsparciu zrealizowano także mniejsze przedsięwzięcia budowlane w Indiach w roku 1985, w Chile w roku 1986, w Ekwadorze, Gujanie, na Haiti, w Kostaryce i Papui-Nowej Gwinei w roku 1987, w Ghanie w roku 1988 i w Hondurasie w roku 1989.

Jednakże gdzieniegdzie bracia byli zaskoczeni tym, czego z błogosławieństwem Jehowy zdołali wspólnymi siłami dokonać we własnym zakresie. Oto przykład: Na początku lat osiemdziesiątych oddział w Hiszpanii rozpoczął przygotowania do znacznego powiększenia swych obiektów. Poproszono Ciało Kierownicze o niezbędne wsparcie, ale z powodu dużych wydatków w innych dziedzinach uzyskanie pomocy było wówczas niemożliwe. Czy Świadkowie w Hiszpanii, mający stosunkowo niskie dochody, zdołaliby sami sfinansować to przedsięwzięcie, gdyby im dano taką sposobność?

Kiedy braciom wyjaśniono, jak wygląda sytuacja, z radością przynosili kosztowności, pierścionki i bransoletki, które można było spieniężyć. Pewna starsza siostra dała ciężką, złotą bransoletę, a na pytanie, czy naprawdę chce ją ofiarować, odparła: „Bracie, skoro to pójdzie na budowę nowego Betel, zrobi dużo więcej dobrego niż na mojej ręce!” Inna starsza siostra wydobyła plik nieco zatęchłych banknotów, które latami trzymała w domu pod podłogą. Pary małżeńskie przekazywały pieniądze odkładane na wycieczki. Dzieci wysyłały swe oszczędności. Pewien chłopiec ofiarował na budowę oddziału pieniądze, które zbierał na gitarę. Podobnie jak Izraelici podczas budowy przybytku na pustyni, również Świadkowie w Hiszpanii dowiedli, że są hojni i mają ochocze serca, dostarczyli bowiem wszystkiego, co było niezbędne pod względem materialnym (2 Mojż. 35:4-9, 21, 22). Poza tym ofiarowali siebie, zgłaszając się do pracy na okres budowy bądź na wakacje lub weekendy. Przybywali tysiącami z całej Hiszpanii. Przyłączyli się do nich Świadkowie z innych krajów — z Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Grecji i USA, żeby wymienić tylko kilka — i wspólnie ukończyli dzieło, które początkowo wydawało się niewykonalne.

Czy publikacje przynoszą jakiś zysk?

W roku 1992 literaturę biblijną drukowano w Biurze Głównym i w 32 oddziałach na całym świecie. Świadkom Jehowy udostępniano do rozpowszechniania ogromne ilości publikacji. Nigdy jednak nie czyniono tego dla zysku. Decyzje o tym, w jakich językach należy drukować literaturę i gdzie ją wysyłać, nie były podejmowane dla korzyści finansowych, ale wyłącznie w celu wykonania dzieła, które Jezus Chrystus zlecił swym naśladowcom.

Już w pierwszym numerze Strażnicy, z lipca 1879 roku, ogłoszono, że gdyby kogoś nie było stać na opłacenie prenumeraty (kosztującej wówczas tylko 50 centów rocznie), może otrzymywać to czasopismo bezpłatnie, jeśli po prostu napisze w tej sprawie. Celem nadrzędnym było pomaganie ludziom w poznawaniu wspaniałego zamierzenia Jehowy.

Z myślą o tym od roku 1879 rozpowszechniano bezpłatnie ogromne ilości literatury biblijnej. W roku 1881 i później rozdano jakieś 1 200 000 egzemplarzy publikacji Pokarm dla myślących chrześcijan — część w postaci 162-stronicowej książki, a część w formacie gazetowym. W następnych latach wydano mnóstwo traktatów o różnych rozmiarach. Olbrzymią większość z nich, dosłownie setki milionów egzemplarzy, rozprowadzano bezpłatnie. Liczba rozdawanych traktatów i innych publikacji ciągle rosła. Jak wynika ze sprawozdań, w samym tylko roku 1915 do nieodpłatnego rozpowszechnienia dostarczono na całym świecie 50 000 000 traktatów w około 30 językach. Skąd się wzięły na to wszystko pieniądze? Przeważnie z dobrowolnych datków przekazywanych na Fundusz Traktatowy Towarzystwa.

Przez pierwsze kilkadziesiąt lat istnienia Towarzystwa publikacje udostępniano w zamian za datki określonej wysokości, ale możliwie najniższe. Dotyczyło to również książek o objętości od 350 do 744 stron. Kiedy kolporterzy Towarzystwa (jak wówczas nazywano głosicieli pełnoczasowych) proponowali je rozmówcom, sugerowali wysokość datku. Nie chodziło im jednak o zarabianie pieniędzy, lecz o udostępnianie czytelnikom ważnych prawd biblijnych. Pragnęli, by ludzie czytali publikacje i odnosili z nich korzyść.

Jeżeli ktoś nie miał środków do życia, chętnie zostawiali mu daną publikację za darmo (a sami składali za nią datek). Niemniej zauważono, iż często ludzie są bardziej skłonni czytać coś, za co zapłacili, a przekazane przez nich kwoty można było oczywiście wykorzystać na drukowanie dalszej literatury. Aby jednak uwypuklić fakt, że Badacze Pisma Świętego nie szukają zysku, 1 października 1920 roku w Biuletynie (w którym Towarzystwo podawało wskazówki dotyczące służby) powiedziano: „Dziesięć dni po wręczeniu książki [liczącej 128 stron] ponownie zajdź do tych ludzi i upewnij się, czy ją przeczytali. Jeśli tego nie zrobili, poproś o jej zwrot i oddaj im pieniądze. Wyjaśnij, że nie handlujesz książkami, lecz starasz się przekazać każdemu to radosne i pokrzepiające orędzie, a jeżeli nie są wystarczająco zainteresowani tym, co ich tak ściśle dotyczy (...), chciałbyś pozostawić tę książkę w rękach osób, które zaciekawi jej treść”. Później Świadkowie Jehowy zaniechali tej metody, ponieważ okazało się, że publikacje czasem trafiają do rąk innych członków rodziny, którzy odnoszą z nich pożytek. Niemniej tamten sposób postępowania ujawnia, jaki naprawdę cel przyświeca Świadkom.

Przez wiele lat mówili oni, iż „sprzedają” swe publikacje. Określenie to było jednak dość mylące, toteż od roku 1929 stopniowo przestawali go używać. Właściwie nie pasowało do ich działalności, ponieważ nie była ona obliczona na zysk. Nie chodziło o zarabianie pieniędzy. Zależało im wyłącznie na głoszeniu dobrej nowiny o Królestwie Bożym. Z tego względu w roku 1943 Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł, że od Świadków Jehowy rozpowszechniających swą literaturę nie można wymagać uzyskania koncesji na handel domokrążny. A na uzasadnienie podane w tej sprawie przez Sąd Najwyższy USA powoływały się później sądy kanadyjskie. *

W licznych krajach Świadkowie Jehowy regularnie proponowali publikacje w zamian za datki określonej wysokości. W porównaniu z cenami innych książek i czasopism, były one tak niskie, że sporo ludzi ofiarowywało większe sumy. Organizacja dokładała jednak wszelkich starań, by sugerowane datki pozostawały niewysokie i leżały w granicach możliwości finansowych milionów osób, które mają niewiele dóbr materialnych, ale z wdzięcznością przyjmują Biblię lub literaturę biblijną. Podanie wysokości datku nie służyło jednak wzbogaceniu organizacji Świadków Jehowy.

Tam, gdzie prawo uznaje wszelkie rozpowszechnianie wydawnictw biblijnych za handel, jeśli określa się wysokość datku, Świadkowie Jehowy chętnie zostawiają swe publikacje każdemu, kto okazuje szczere zainteresowanie i obiecuje zapoznać się z ich treścią. Osoby pragnące poprzeć biblijną działalność wychowawczą mogą złożyć dobrowolny datek o ustalonej przez siebie wysokości. Tak jest na przykład w Japonii. W Szwajcarii jeszcze do niedawna podawano proponowaną wielkość datku za literaturę, ale nie przyjmowano nic ponad to; jeśli więc domownik chciał ofiarować więcej, Świadkowie po prostu wydawali mu resztę lub wręczali dodatkowe publikacje. Nie zależało im na zbieraniu pieniędzy, lecz na głoszeniu dobrej nowiny o Królestwie Bożym.

W związku z głośnymi skandalami finansowymi, w jakie się wplątały niektóre kościoły chrześcijaństwa, i ze względu na to, że władze coraz częściej zaliczały działalność religijną do przedsięwzięć komercyjnych, w roku 1990 Świadkowie Jehowy w celu uniknięcia nieporozumień wprowadzili pewne zmiany w stosowanych przez siebie metodach. Ciało Kierownicze poleciło, by w USA wszelkie publikacje rozpowszechniane przez Świadków — zarówno Biblie, jak i objaśniające ją traktaty, broszury, czasopisma oraz książki — udostępniano każdemu, kto wyrazi chęć przeczytania ich, i to bez sugerowania wysokości datku. Działalność Świadków Jehowy pod żadnym pozorem nie jest obliczona na zysk, a takie podejście miało ich jeszcze bardziej odróżnić od grup wyznaniowych komercjalizujących religię. Oczywiście większość ludzi zdaje sobie sprawę, że wydrukowanie tych publikacji wiąże się z kosztami, i osoby doceniające służbę pełnioną przez Świadków zapewne zechcą ofiarować coś na rozwój dzieła. Wyjaśnia się im, iż ogólnoświatowa biblijna działalność wychowawcza Świadków Jehowy jest wspierana dobrowolnymi datkami. Świadkowie chętnie je przyjmują, ale nie dopraszają się o nie.

Osoby biorące udział w służbie kaznodziejskiej nie robią tego dla zysku. Poświęcają swój czas i z własnej kieszeni pokrywają koszty przejazdów. Jeśli ktoś okazuje zainteresowanie, umawiają cotygodniowe odwiedziny, by osobiście przekazywać mu wiedzę biblijną — zupełnie bezinteresownie. Do kontynuowania takiej działalności, w której często spotykają się z obojętnością i otwartym sprzeciwem, może ich pobudzać tylko miłość do Boga i do bliźnich.

Środki finansowe napływające do Biura Głównego Towarzystwa Strażnica lub do jego oddziałów nie służą wzbogacaniu organizacji lub jakiejś jednostki, lecz wspieraniu głoszenia dobrej nowiny. W roku 1922 Strażnica donosiła, że ze względu na sytuację gospodarczą w Europie książki drukowane tam dla Towarzystwa są opłacane głównie przez biuro amerykańskie i często rozpowszechniane poniżej kosztów własnych. Wprawdzie teraz Świadkowie Jehowy mają w wielu państwach swoje drukarnie, ale niektóre kraje otrzymujące literaturę nie mogą wysłać za granicę żadnych pieniędzy na pokrycie kosztów produkcji. Hojne dobrowolne datki Świadków Jehowy w krajach bogatszych pomagają uzupełnić braki tam, gdzie współwyznawcy mają niewiele.

Towarzystwo Strażnica zawsze starało się przeznaczać wszystkie posiadane środki na popieranie głoszenia dobrej nowiny. W roku 1915 ówczesny prezes Towarzystwa, Charles Taze Russell, powiedział: „Nasze Towarzystwo nie usiłuje gromadzić bogactw ziemskich, lecz jest raczej instytucją wydającą pieniądze. Wszystko, co dzięki opatrzności Bożej zostaje nam przysłane, choć się o to nie dopraszamy, staramy się zużyć możliwie jak najrozsądniej i zgodnie ze Słowem i Duchem Pańskim. Dawno temu zapowiedzieliśmy, że gdyby wyczerpały się fundusze, zakres działania Towarzystwa zostanie odpowiednio ograniczony, a jeśli będą wzrastały, działalność Towarzystwa nabierze większego rozmachu”. Towarzystwo w dalszym ciągu zajmuje w tej sprawie dokładnie takie samo stanowisko.

Aż do chwili obecnej organizacja wykorzystuje posiadane środki, by wysyłać nadzorców podróżujących, którzy umacniają zbory i zachęcają je do publicznej służby kaznodziejskiej. Towarzystwo stale kieruje misjonarzy oraz absolwentów Kursu Usługiwania do krajów, w których są szczególne potrzeby. Używa również dostępnych funduszów, aby przydzielać pionierów specjalnych na tereny, gdzie orędzie o Królestwie jeszcze nie dotarło lub jest głoszone w niewielkim zakresie. Jak podano w Roczniku Świadków Jehowy — 1993, w roku służbowym 1992 wydano na te cele 45 218 257 dolarów i 56 centów.

Nie służą osobistemu zyskowi

Żaden członek Ciała Kierowniczego, żaden członek zarządu korporacji prawnych ani żadna inna szanowana osoba związana z organizacją nie czerpie z pracy Świadków Jehowy jakichkolwiek korzyści materialnych.

Jeden ze współtowarzyszy C. T. Russella, który ponad 30 lat pełnił funkcję prezesa Towarzystwa Strażnica, napisał o nim: „Jako argument przekonywujący, że jego praca była zgodną z Pismem Świętem i aby wykazać swoją w tym względzie szczerość, postanowił jak następuje: 1) Poświęcić dla tej sprawy swoje życie. 2) Wynałożyć cały swój majątek na głoszenie Prawdy. 3) Postanowił nie robić żadnych składek na zebraniach. 4) Polegać jedynie na dobrowolnych składkach i prowadzić dalej to dzieło po wyczerpaniu się jego majątku”.

Brat Russell nie wykorzystywał działalności religijnej do bogacenia się, wręcz przeciwnie — wszystkie posiadane środki oddał na dzieło Pańskie. Po jego śmierci Strażnica donosiła: „Cały swój prywatny majątek przeznaczył na sprawę, której poświęcił życie. Otrzymywał symboliczną sumę 11 dolarów miesięcznie na wydatki osobiste. Zmarł, nie pozostawiając żadnego mienia”.

Mając na myśli kontynuatorów dzieła prowadzonego przez Towarzystwo, brat Russell zastrzegł w swej ostatniej woli: „Co do rekompensaty, sądzę, że mądrze będzie trzymać się dotychczasowego trybu postępowania Towarzystwa, a mianowicie nie wypłacać żadnych pensji, a jedynie pokrywać rozsądne wydatki tych, którzy w jakiś sposób służą Towarzystwu lub jego dziełu”. Osobom pełniącym służbę w domach Betel, biurach i drukarniach oraz podróżującym przedstawicielom Towarzystwa należało zapewnić jedynie pożywienie, dach nad głową i skromną sumę na wydatki osobiste — wystarczającą na zaspokojenie podstawowych potrzeb, ale nie tak wysoką, by pozwalała „na odkładanie tych pieniędzy”. Ta sama zasada obowiązuje dzisiaj.

Wszyscy przyjmowani do specjalnej służby pełnoczasowej w światowym ośrodku działalności Świadków Jehowy składają ślub ubóstwa, podobnie jak to uczynił każdy członek Ciała Kierowniczego oraz reszta tamtejszej rodziny Betel. Nie oznacza to, że wiodą oni szare życie, pozbawione wszelkich wygód, ale że wszyscy pełniący tę służbę żyją w takich samych skromnych warunkach i otrzymują jednakowe wyżywienie, mieszkanie i jednakowe kieszonkowe.

A zatem organizacja prowadzi swą działalność, całkowicie polegając na pomocy udzielanej przez Boga. Jako prawdziwa duchowa społeczność braterska, obejmująca swym zasięgiem cały świat, Świadkowie Jehowy chętnie i bez przymusu spożytkowują posiadane środki do wykonywania dzieła, które im zlecił Jehowa, ich wielki niebiański Ojciec.

[Przypisy]

^ ak. 2 Zobacz Strażnicę angielską z 1 września 1944 roku, strona 269, i wydanie polskie numer 24 z 1987 roku, strony 16-18.

^ ak. 4 Murdock przeciw Pensylwanii, 319 U.S. 105 (1943); Odell przeciw Trepanier, 95 C.C.C. 241 (1949).

[Napis na stronie 340]

‛Towarzystwo nie upoważnia nikogo do nagabywania o pieniądze ani niczego takiego nie pochwala’

[Napis na stronie 342]

Główny nacisk kładzie się na przekazywanie prawdy innym

[Napis na stronie 343]

Proste, rzetelne przedstawienie faktów

[Napis na stronie 344]

Zbory pomagają sobie nawzajem wystarać się o potrzebne Sale Królestwa

[Napis na stronie 345]

Większość datków pochodzi od osób dysponujących skromnymi środkami

[Napis na stronie 348]

Sporo publikacji rozpowszechnia się bezpłatnie — kto pokrywa koszty?

[Napis na stronie 349]

Chętnie zostawiają publikacje każdemu, kto okazuje szczere zainteresowanie i obiecuje zapoznać się z ich treścią

[Napis na stronie 350]

Na co przeznacza się otrzymane datki?

[Napis na stronie 351]

„Cały swój prywatny majątek przeznaczył na sprawę, której poświęcił życie”

[Ramka na stronie 341]

Bóg nie błaga o pieniądze

„Ten, który oznajmił: ‚Będęli łaknął, nie rzekęć o to; bo mój jest okrąg ziemi, i napełnienie jego. (...) Nie wezmę z domu twego cielca, ani z okołu twego kozłów. Albowiem mój jest wszelki zwierz leśny, i tysiące bydła po górach’ (Ps. 50:12, 9, 10), potrafi przeprowadzić swe wielkie dzieło, nie uciekając się do błagania o fundusze ani w świecie, ani u swych dzieci. Nie będzie również zmuszać swych dzieci, by poświęcały cokolwiek w służbie dla Niego, ani też nie przyjmie od nich niczego oprócz ochoczej, dobrowolnej ofiary” („Strażnica Syjońska” z września 1886 roku, s. 6).

[Ramka na stronie 347]

Datki nie zawsze mają postać pieniędzy

Świadkowie z północnego krańca stanu Queensland w Australii przygotowali i wysłali na budowę prowadzoną przez Towarzystwo Strażnica w Sydney cztery wielkie ciężarówki wysokiej jakości drewna, którego wartość wynosiła wtedy jakieś 60 000 — 70 000 dolarów australijskich.

Gdy powiększano drukarnię Strażnicy w Elandsfontein w RPA, zadzwonił pewien brat pochodzenia hinduskiego i poprosił o odebranie daru w postaci 500 worków cementu (po 50 kilogramów każdy), którego wówczas w kraju brakowało. Inni stawiali do dyspozycji Towarzystwa swe ciężarówki. Pewna afrykańska siostra zakupiła za pośrednictwem świeckiej firmy 20 metrów sześciennych piasku budowlanego.

Kiedy w Emmen w Holandii budowano obiekty nowego oddziału, otrzymano w darze sporą ilość narzędzi i odzieży roboczej. Jedna mocno schorowana siostra zrobiła na drutach wełniane skarpety na zimę dla każdego pracownika.

W Lusace w Zambii za pieniądze dostarczone przez Świadków z innych krajów zakupiono materiały budowlane z myślą o wzniesieniu nowego biura oddziału, a w przyszłości również drukarni. Dary w postaci niedostępnych na miejscu materiałów oraz sprzętu przywieziono do Zambii ciężarówkami.

Pewien Świadek w Ekwadorze podarował Towarzystwu w 1977 roku 34 hektary ziemi. Zbudowano tam Salę Zgromadzeń i kompleks budynków nowego oddziału.

Świadkowie w Panamie ofiarowali u siebie gościnę ochotnikom pracującym na budowie; właściciele mikrobusów zapewnili transport, inni uczestniczyli w dostarczaniu 30 000 posiłków wydawanych na miejscu budowy.

W pewnym zborze w Szwecji upieczono i zawieziono na budowę w Arbodze 4500 słodkich bułeczek. Inni przysyłali miód, owoce i dżem. Rolnik mieszkający w pobliżu budowy, chociaż nie był Świadkiem, dostarczył dwie tony marchwi.